środa, 29 kwietnia 2015

Najzdrowsze śniadanie na świecie

Wrzucamy wszystkie wartościowe składniki odżywcze!

Po nocy nasz organizm potrzebuje sygnału do działania i tak jak nam potrzeba głośnego budzika, żeby się obudzić, tak organizm musi dostać solidną dawkę, żeby (najprościej mówiąc) załapać, że sen się skończył i musi się wziąć do pracy w tym również do uruchomienia metabolizmu i spalania kalorii.

Z czego powinno się składać porządne śniadanie?

 Według mnie na pewno z węglowodanów złożonych, dlatego przygotowałam owsiankę.
 (Być może w kieliszku wydaje się być to porcja głodowa, ale użyłam 3/4 szklanki mleka i 1/4 szklanki wody) Po prostu kieliszek był duży, nooo :D
Do owsianki zaserwowałam sobie 2 małe kanapeczki z twarogiem i cynamonem (Cynamon podkręca nam metabolizm).

Przygotowanie owsianki jest tak banalnie proste, że aż wstydzę się pisać sposób wykonania, ale co mi tam  :>
Do gotującego się mleka z wodą wrzuciłam 2 łyżki płatków owsianych i 2 łyżki płatków orkiszowych. Do smaku dodałam 3 tabletki słodziku.
Owsiankę podałam z jabłkiem.




Po takim śniadaniu nie ma innej opcji, poranek musi być udany :) a energii będziemy mieć więcej niż po zwykłych kanapkach :)
Pamiętajcie, inwestujmy w nasze zdrowie, bo w czasach zabójczego kursu Franka to jedyna inwestycja, która się opłaci :>

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Obiad dla dbających o linię- placuszki ryżowe z jabłkiem

Dużo energii, pełnia smaku i prostota


Kocham szybkie i proste dania!

Przygotujcie
100 gramów ryżu (ja wykorzystałam brązowy ale biały też będzie dobry)
3 tabletki słodziku (lub zamiennik)
1 jajko
2 łyżki zmielonych płatków owsianych
2 łyżki mąki pełnoziarnistej
2 łyżki jogurtu naturalnego
odrobina soli do smaku
łyżeczka cynamonu
szczypta kurkumy (do koloru)
1 starte jabłko (opcjonalnie)

I do roboty!

Placuszki robi się chwilę. Najdłużej zajmuje ugotowanie ryżu
Żeby sobie skrócić, można zagotować wodę w czajniku i wrzątek przelać do garnka. Lekko osolić, wrzucić ryż. Jeśli używacie brązowego, musi gotować się ok 30 min., białemu natomiast wystarczy 15.
Ugotowany ryż odcedzamy i wrzucamy do miseczki, gdy lekko ostygnie, dodajemy pozostałe składniki.
Dokładnie mieszamy i ciasto rozkładamy na rozgrzaną patelnię.
 Smażymy ok 2 min. z każdej strony.

Podajemy z ulubionymi dodatkami. U mnie zagościł mus jabłkowy
Jak dla mnie idealne zarówno na obiad, jak i na śniadanie.


sobota, 25 kwietnia 2015

Tradycyjny omlet z otrębami gryczanymi.

Śniadanie idealne


Jakiś czas temu miałam fazę na jogurty z musli na śniadanie, jadłam je chyba codziennie. Później nastał czas na kanapki z dżemem domowej roboty i twarogiem, po jakimś czasie zakochałam się w owsiance a od kilkunastu dni zajadam na śniadanie omlety. Uwielbiam je bo to takie uniwersalne i szybkie danie. Można dodawać do nich niemalże wszystko, ja jednak zawsze robię na słodko.
Mówi się, że najgorszą rzeczą w diecie jest nuda, zgadzam się. Gdybym codziennie jadła te same posiłki, najprawdopodobniej po miesiącu wróciłabym do starych nawyków żywieniowych. Jednakże kocham eksperymentować w kuchni, to taki moje laboratorium, ciągle wpadają mi do głowy nowe pomysły na modyfikację podstawowych dań i chcę wykorzystać je wszystkie!

Śniadanie to taki posiłek, na którym nie możemy oszczędzać kalorii. I ja perfidnie to wykorzystuję :)

Ponieważ biedronka zaskoczyła mnie nową ofertą zdrowych produktów, musiałam je oczywiście wypróbować. Jednym z nich są otręby gryczane. Skusiły mnie zawartością błonnika i białka. Byłam na maxa ciekawa, jak smakują. Zapach mają podobny do kaszy gryczanej, którą uwielbiam, lekko orzechowy smak.
Dodałam je do omletu.

Składniki:
2 jajka
2 łyżki otrębów gryczanych
szczypta soli
3 tabletki słodziku
łyżka mąki pełnoziarnistej

A przygotowanie? Jajka wbijamy do miseczki, porządnie roztrzepujemy, dodajemy pozostałe składniki i wszystko dokładnie mieszamy.
Wlewamy na patelnie, smażymy ok 2 min. z każdej strony.
Oczywiście musiałam dodać moje   2 must have- jogurt naturalny i owoce. Miałam pod ręką mrożone maliny. Niedługo sezon na świeże owoce, więc trzeba zrobić miejsce w zamrażarce, żeby móc przechowywać nowe zapasy.

Budyń z kaszy gryczanej

Zdrowa wersja tradycyjnej przekąski


A gdyby tak kaszę zagotować na mleku?

I to cała filozofia. W skrócie. A o co chodzi konkretnie?

Przygotujcie:
5 dag surowej kaszy gryczanej
szczyptę soli
4 tabletki słodziku lub zamiennik
3/4 szklanki mleka
1/2 szklanki wody
opcjonalnie łyżkę kakao


i zabieramy się do roboty

Surową kaszę gryczaną mielimy w tradycyjnym młynku do kawy. Przygotowany proszek gotujemy w 1/2 szklanki wody przez ok 5 minut, solimy odrobinę do smaku. 
Dolewamy mleko, wsypujemy słodzik, kakao. 
Całość gotujemy ok 2 minut. Jeśli uznacie, że konsystencja jest zbyt gęsta, zawsze można dodać mleko.
Ja wolę jednak "zbitą" wersję więc przygotowywałam według podanych proporcji.
Przelałam do pucharka i udekorowałam owocami.

Simple? Simple!

I niech nikt nie mówi, że zdrowe jedzenie jest nudne, trudne, niesmaczne, drogie.
Na to stać każdego :)





poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Nieźle napakowany, czyli pieróg w wersji XXL

Zanim doszłam do pieroga, miałam kilka innych pomysłów na obiad. Najpierw miały być sakiewki, jednak po przeglądzie lodówki stwierdziłam, że nie mam odpowiednich warzyw a do pieroga można wrzucić wszystko. A co ja wrzuciłam?

Składniki na farsz:
pół kilo piersi z kurczaka
pół średniej cebuli
2 łyżki oliwy
sól 
pieprz
przyprawa do gyrosa

na rozgrzaną patelnie wlewamy oliwę, dodajemy pokrojoną drobno cebulę, po kilku minutach wrzucamy pokrojoną w drobną kostkę pierś kurczaka.
Dodajemy sól, pieprz, przyprawę gyros i ewentualnie inne, ulubione przyprawy.
Wszystko smażymy kilka minut.

Składniki na ciasto
20 dag świeżych drożdży
pół szklanki mąki pszennej
szklanka mąki pszennej pełnoziarnistej
łyżeczka cukru
szczypta soli
3 łyżki ciepłego mleka

Dodatkowo do polania pierogów
1 jajko
odrobina mleka
pestki słonecznika

Drożdże rozkruszam do miski, dodaję cukier, 3 łyżki mleka i łyżkę mąki pszennej. Całość dokładnie mieszam, aż drożdże zmienią konsystencję na płynną. Następnie przykrywam je ściereczką i odstawiam na ok 20 min w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.
Po tym czasie dodaję do nich pozostałe mąki i sól.
Całość wyrabiam aż ciasto będzie giętkie i sprężyste.
Ponownie przykrywam ściereczką i odstawiam w ciepłe miejsce na ok 1h żeby ciasto podwoiło swoją objętość.

Gdy już ciasto urośnie dzielę je na 2 równe  części i rozwałkowuję na grubość ok 3 mm. na kształt koła.
 Do środka wkładam farsz i zlepiam jak zwykłe pierogi.
Robię ostrym nożem lekkie dziurki, żeby pieróg nie eksplodował w piekarniku.
Polewam roztrzepanym jajkiem, posypuję pestkami słonecznika i piekę ok 20 min. w temperaturze 170 stopni.

Gotowy wygląda tak:

Smacznego!

piątek, 10 kwietnia 2015

Omlet śniadaniowy

Nic nie zapewnia mi takiej dawki energii, co porządny omlet na początek dnia.
Dawno nie wpadał do mnie na śniadanie, więc zaserwowałam go dzisiaj :)

Składniki:
1 jajko
4 rozkruszone tabletki słodziku
2 łyżki mąki owsianej (płatki owsiane zmielone w młynku do kawy)
siemię lniane (zmielone, dodałam ok 1 łyżeczki, tak dla zdrowia =) )
szczypta soli
pół łyżeczki proszku do pieczenia
jogurt naturalny

Opcjonalnie:
ulubione dodatki- u mnie suszone daktyle, rodzynki i dżem morelowy

jajko roztrzepujemy, dodajemy pozostałe składniki, dokładnie wszystko mieszamy.
Wkładamy do lodówki na ok pół godziny, po tym czasie smażymy na patelni.
Ja nie używałam tłuszczu, omlet smażył się na małym ogniu, na patelni ceramicznej ok 2 min z każdej strony (pod przykryciem)

Gotowy omlet, gdy lekko przestygnie posmarowałam jogurtem naturalnym oraz jak widać "udekorowałam" dodatkami :)
Pycha!

środa, 8 kwietnia 2015

Od czegoś trzeba zacząć

Dobry Start to taki, który wykonasz!

Jak kiedyś wspominałam, ze względów zdrowotnych nie jestem w stanie brać udziału w biegach na dłuższe dystanse ani uprawiać sportów wyczynowych. Mimo to nie poddaję się tak łatwo i robię wszystko we własnym tempie. Uważam, że najgorsze co możemy robić na samym początku to porównywanie siebie do innych. Każdy z nas jest inny, każdy prowadzi inny tryb życia, każdy ma inne obowiązki, inną pracę, inne możliwości, inny wzrost. Jeszcze parę lat temu uważałam, (baa, byłam nawet święcie przekonana) że ja nigdy nie schudnę, każdy inny może, tylko nie ja.
Mam szerokie biodra i dużą pupę, bo po prostu taki typ sylwetki a uprawiać sportu nie mogę, bo zdrowie nie takie, itp. BZDURA. Poćwiczyłam, pobiegałam, pojadłam zdrowo i nagle się okazało, że i sylwetka typ zmieniła i z bioderek dało się schudnąć. No cuda po prostu... ;D ;D ;D
 Wzięłam sprawy w swoje ręce i jestem dumna z tych 20 kilogramów, które zostały w poprzednich miesiącach. No bo czemu miałoby mi się nie udać? Tylko dlatego, że ja to ja? Słaby powód, nieprawdaż?
 I chociaż nie mam brzucha jak Chodakowska ani nóg jak Justyna Steczkowska, to jestem z siebie na maxa dumna, bo udowodniłam sobie, że jestem w stanie pokonać swojego największego wroga, czyli moją druga naturę, naturę lenia i łasucha, który nadal gdzieś głęboko we mnie tkwi uśpiony i czeka tylko na najmniejszy bodziec, żeby się uaktywnić =D
Podsumowując, rada dla tych, którzy dopiero zaczynają i chcą się poddać na starcie: nie porównujcie się z innymi, bo to nie oni za Was jedli chipsy, pizzę, lody i nie oni będą pocić się za Was na siłowni. Bądźcie wyrozumiali dla siebie, dajcie sobie czas a efekty przyjdą, wiem to z doświadczenia :)

wtorek, 7 kwietnia 2015

Obiad poświąteczny

Po Świętach zostało jeszcze trochę jedzenia.
Czyli mamy obiad idealny.




Pora na podsumowanie Świąt...
Być może zabrzmi to znajomo, ale od jutra powracam do "normalnego" trybu życia. Tj. odpowiednie posiłki o odpowiednich porach.
Takie oderwanie się na chwilę było niezbędne, żeby uświadomić sobie (a raczej przypomnieć) że niezdrowe jedzenie jest nadal bliskie mojemu sercu ;D
Tak, kocham niezdrowe jedzenie, ale na szczęście potrafię się opanować i umiejętnie zastępuję je swoimi odchudzonymi wersjami, które zaczynają wracać do moich łask.
Cheat days'y są fajne, pod warunkiem, że nie naprowadzają nas na zły tor. Musimy więc zaufać sobie i pozwolić odetchnąć organizmowi w taki sposób, żeby nie upominał się o więcej i więcej. Zajęło mi około 2 lat nauczenie się walki z własnymi słabościami. Bo przecież za każdym razem znajdzie się pretekst... imieniny mamy, kolacja rodzinna, chrzciny, święta, majówki aż w końcu dojdziemy do urodzin kota sąsiadów i imienin córki syna wujka stryjecznego szwagra. Przyznam szczerze, że do niedawna miałam podobne podejście. Po każdej większej imprezie nadchodził tydzień lub dwa, kiedy uległam organizmowi a raczej swojej słabości. Kiedy już czułam się świetnie, nadchodziły owe preteksty, których następstwem były 4 dodatkowe kilogramy. I za każdym razem wkurzałam się na siebie tak samo i obiecywałam sobie "nigdy więcej". Tygodnie ciężkiej pracy niszczyłam JA SAMA przez własną słabość.
Teraz, gdy patrze na to z perspektywy czasu, wiem, że z jednej strony była to moja wielka głupota, ale traktuję to również jako nauczkę dla samej siebie. I wiem, że ten krok w tył robiłam po to, żeby móc się rozpędzić na nowo i zacząć jeszcze raz z podwojoną siłą :) Dla tych, którzy chcą dopiero zmienić swoje życie mam apel: UWIERZCIE MI, nie ma nic przyjemniejszego niż zauważanie zmian na swoim ciele, zmian na lepsze oczywiście. Gdy z każdym kolejnym tygodniem widzisz poprawy, widzisz, że to co robisz ma sens bo przynosi niesamowite efekty. TO JEST TO!! Gdy powoli spod tłuszczyku wyłania Ci się albo chociaż lekko zarysuje mały mięsień :) Warto spróbować, nic nie stracisz. No jedynie kilogramy :D

sobota, 4 kwietnia 2015

Sernik z kaszy jaglanej

To nie pasztet, to sernik!

Wiem, wiem...wygląda co najmniej nieapetycznie. Przyznam szczerze, że oczekiwałam większego BOOM. No ale wygląda, jak wygląda. Ważne, jak smakuje!
Jeśli ktoś nie lubi "odchudzonych" ciast, nie będzie zachwycony, ale dla mnie jest to ciasto w sam raz!
Dla rodziny przygotowałam makowiec, dla siebie sernik z kaszy jaglanej.
Czy wspominałam, że lubię szybkie i proste dania?
Ciasto robi się w 10 minut + pieczenie

Składniki:
100 gramów kaszy jaglanej (waga przed ugotowaniem)
2 bardzo dojrzałe banany
2 jajka
łyżeczka proszku do pieczenia
250 gramów twarogu chudego
5 pastylek słodziku (rozkruszone)
szczypta soli
aromat waniliowy (1 łyżeczka)
bakalie (u mnie suszona żurawina)

kaszę gotujemy według przepisu na opakowaniu, dodajemy szczyptę soli.
Ostudzoną kasze wrzucamy do miski, do kaszy dodajemy pozostałe składniki. Wszystko porządnie blendujemy, żeby ziarenka kaszy nie były wyczuwalne w cieście.

Pieczemy ok 45 minut w 160 stopniach.

Dla tych co nie przepadają za kaszą jaglaną : Naprawdę nie jest wyczuwalna, gdy ciastem poczęstowałam siostrę, sama przyznała, że czuć aromat waniliowy i twaróg a nie kaszę. Dla mnie to najlepsza recenzja, gdyż siostra wyjątkowo nie lubi zdrowych ciast :)



piątek, 3 kwietnia 2015

Wilgotny makowiec z bakaliami

Wilgotny Makowiec z Bakaliami

Ciasto Bożonarodzeniowe na Wielkanoc? Czemu nie!!??
Jak będę chciała, to sobie zrobię karpia w galarecie na Lany Poniedziałek i Mazurka na Wszystkich Świętych.
Właśnie na Boże Narodzenie upiekłam owego Makowca. Nieskromnie przyznam, że rodzinie smakował, a jak coś smakuje, to po co kombinować? :D

Ciasto w konsystencji jest delikatne, to dzięki pianie z białek i lekko wilgotne, dlatego polecam je każdemu, kto nie lubi Makowców ze sklepowych półek, zwiniętych w „roladę”

Na ciasto użyłam:

1 puszkę gotowej masy makowej (800 dag)
1 kisiel (cytrynowy)
1 budyń (waniliowy)
1 cukier waniliowy
aromat waniliowy
7 jajek
pół szklanki bakalii (żurawina, rodzynki sułtańskie, daktyle suszone)
1 łyżka proszku do pieczenia
2 łyżki wiórek kokosowych
1 i ½ szklanki cukru
250 dag margaryny

Dodatkowo:
200 dag białej czekolady


Zanim zabierzemy się do pracy zalewamy bakalie wrzątkiem.
Żółtka ucieramy z cukrem, następnie dodajemy po łyżce margaryny. Wsypujemy kisiel, budyń, proszek do pieczenia, cukier waniliowy, wlewamy 2 łyżeczki aromatu waniliowego, dodajemy masę makową, wiórki kokosowe i bakalie. Całość dokładnie mieszamy.
Białka ubijamy na sztywną pianę i łączymy z masą makową. Całość wylewam na kwadratową blachę wyłożoną papierem do pieczenia.
Pieczemy w temp. 170 stopni ok 50 minut- 1h.

Białą czekoladę rozpuszczamy w kąpieli wodnej i polewamy nią ciasto (gdy lekko przestygnie)

A teraz możemy zajadać i cieszyć się pysznymi kaloriami :)
Bez skrupułów, bo przecież Święta to taka okazja na cheat days'y!



Pieczone pierogi z farszem pieczarkowym

Coś na niedzielne popołudnia


Pierwszy raz zrobiłam je na Boże Narodzenie, ponieważ cieszyły się uznaniem rodziny, robię je przy każdej możliwej okazji i bez okazji.

Potrzebujemy:

S K Ł A D N I K I   N A      C I A S T O :
40 dag świeżych drożdży
4 szklanki mąki pszennej (typ 500)
2 całe jajka (rozmiar L)
1 szklanka ciepłego mleka
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka cukru
5 łyżek oleju

S K Ł A D N I K I      N A      F A R S Z :

pół kilo pieczarek
1 średnia cebula
100 gramów kaszy gryczanej prażonej
sól
pieprz
przyprawa typu „kucharek”
łyżka masła

Zaczynam od przygotowania farszu, żeby ostygł podczas robienia ciasta

Na patelni rozpuszczam masło, wrzucam pokrojoną w drobną kostkę cebulę i również drobno pokrojone pieczarki, doprawiam solą pieprzem i przyprawą „kucharek). Całość duszę kilkanaście minut.
Kaszę gryczaną gotuję w osolonej wodzie ok 15 minut, odcedzam i wrzucam do pieczarek.



Pora na ciasto
Drożdże rozkruszam w dużej misce, dodaję łyżkę cukru, całość dokładnie rozrabiam, aż drożdże zmienią konsystencję na płynną, wlewam 5 łyżek ciepłego mleka i wsypuję łyżkę mąki. Całość mieszam przykrywam ściereczką i odstawiam w ciepłe miejsce, aby zaczyn zrobił się puszysty. Po ok 20 minutach dodaję do zaczynu resztę mąki, mleka, jajka, sól i całość wyrabiam rękoma 5 minut, po tym czasie dodaję olej i ponownie wyrabiam, aż ciasto będzie giętkie i będzie swobodnie odchodzić od dłoni. Posypuję odrobiną mąki, przykrywam ściereczką i ponownie odstawiam do wyrośnięcia na ok 1h.



Po tym czasie dzielę ciasto na 2 części. Każdą z nich rozwałkowuję i wycinam kółka, z których lepię pierożki. Na 1 pierożek przeznaczam ok 1 łyżkę farszu.

Gdy są gotowe, układam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, lekko nakłuwam widelcem (gdy robiłam je pierwszy raz, pominęłam tę czynność i pierożki podczas pieczenia „pluły” farszem ;D) polewam roztrzepanym jajkiem i wkładam do piekarnika nagrzanego do 160 stopni na ok 20 minut.

Po upieczeniu moje wyglądają tak:






Wielkanocne babeczki z kremem i bakaliami

Rozkosz dla podniebienia

Dramat dla bioder


Dziś nie będzie ani dietetycznie, ani zdrowo, ani fit i szybko też nie będzie, mogę za to zapewnić, że będzie na pewno pysznie.
Święta tuż za rogiem, zatem trzeba się wziąć za gotowanie! Ewidentnie, bez dwóch zdań mój ukochany okres w roku. Same wolne dni byłyby niczym, gdybym nie mogła się wyszaleć w kuchni. Na pierwszy ogień idą babeczki z ciastka kruchego, które są tradycją w naszym domu od kilku(nastu) lat. Trzeba się nad nimi trochę napocić, nie zaprzeczę, ale właśnie to jest najfajniejsze w przygotowaniu ich! Masa roboty i efekt!!

Składniki na ciasto:
35 dag mąki
1 masło roślinne
1 szklanka cukru pudru
4 żółtka ugotowane (należy je dobrze rozetrzeć widelcem)

Z podanych składników wyrobić ciasto i schować na ok 1 h do lodówki


Składniki na masę:
¼ szklanki wody
1 masło roślinne
1 szklanka cukru pudru
pół torebki mleka w proszku („Łaciate”)

Dodatkowo:
Dowolny dżem (my zawsze używamy brzoskwiniowego lub morelowego, wydają mi się najlepsze do tych wypieków)
Dowolne bakalie

Zagotować wodę z masłem roślinnym i cukrem pudrem. Zostawić do lekkiego przestudzenia, dodać mleko w proszku. Wszystko dokładnie wymieszać, aby nie było grudek.

Ciasto wyjmujemy z lodówki, rozwałkowujemy na grubość ok 3-4mm. Dzielimy na kółka dowolnej wielkości (w zależności od naszych foremek ofc.) Wykładamy nimi foremki i pieczemy w temp. 160 stopni ok 15 minut. Po wyjęciu babeczek z foremki,, gdy lekko przestygną nakładamy do środka nasz dżem, zalewamy masą z mleka w proszku i układamy bakalie.

Jak widzimy, miliardy kalorii :> A co!

~ ~omnomnom!~ ~